We wrześniu archeolodzy powrócą na teren dawnego stalagu 344 Lamsdorf. Będą szukać grobów powstańców warszawskich
Centralne Muzeum Jeńców Wojennych w Opolu - Łambinowicach wznowi we wrześniu badania archeologiczne na terenie dawnego niemieckiego stalagu 344 Lamsdorf. Jednym z zamierzeń jest odnalezienie grobów powstańców warszawskich. 6 tysięcy z nich trafiło po powstaniu do Lamsdorf.
Badania archeologiczne, współfinansowane przez Ministerstwo Nauki i Edukacji, są na terenie Miejsca Pamięci Narodowej w Łambinowicach prowadzone od 2022 roku. Naukowcy typują miejsca do badań odkrywkowych nie tylko na podstawie dawnych map i dokumentów, ale też na podstawie starych zdjęć lotniczych i nowoczesnych metod skanowania terenu.
W ubiegłym roku na miejscu nie oznaczonej kwatery na Starym Cmentarzy Jenieckim natrafiono na jamy grobowe i szczątki ludzkie. Udało się zidentyfikować dwóch żołnierzy włoskich, którzy zmarli w niewoli w 1944 roku. W tym roku poszukiwania mogił będą kontynuowane, a ich uczestnicy mają nadzieję trafić na polskie groby - żołnierzy kampanii wrześniowej i powstańców warszawskich.
- Wiemy, że powstańcy warszawscy umierali w czasie pobytu w stalagu i ginęli w czasie prób ucieczek. Ciągle pozostaje dla nas zagadką, gdzie zostali pochowani - mówi Violetta Rezler Wasilewska, dyrektor Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych w Opolu - Łambinowicach. - Zakładamy, że mieli osobną kwaterę, ale dokumenty w tej sprawie sobie przeczą, dlatego konieczne jest zweryfikowanie dokumentów przez prace archeologiczne.
6 tysięcy jeńców z powstania
Dawny obóz jeńców wojennych w Łambinowicach, to jedyne miejsce w województwie opolskim historycznie związane z powstańcami z Warszawy. Już po upadu powstania, na początku października 1944 roku, w kolejowych transportach do stalagu 344 Lamsdorf trafiło prawie 6 tysięcy powstańców, żołnierzy Armii Krajowej. Była wśród nich grupa ok. tysiąca kobiet. Przyjechało też z Warszawy ok. 650 dzieci, najmłodsze miało 10 lat.
- Kobiety z Warszawy swoją postawą, hardością zdobyły wielki podziw jeńców, którzy wtedy byli przetrzymywani w obozie - mówi dyrektor Violetta Rezler Wasilewska. - Powatańcy bardzo wyróżnili się od jeńców z całego świata, którzy przybyli tu już wcześniej, niektórzy w 1939 roku. Powstańcy z Warszawy trafili tu jako ostatni. 1 sierpnia chwycili za broń po to, aby - jak powiedziała pani Wanda Traczyk Stawska, która także trafiła do Lamsdorf - zatrzymać zło, które dzieje się w Warszawie.
Wśród jeńców Łambinowic znalazły się wybitne postacie polskiej historii. Rotmistrz Witold Pilecki trafił do Lamsdorf 6 października 1944 roku i przebywał tu kilkanaście dni. Był tu więziony reżyser teatralny Leon Schiller, aktor Zdzisław Maklakiewicz, pisarz Roman Bratny, Irena Jurgielewiczowa, autorka książek dla dzieci.
W obozie w Łambinowicach powstańcy byli rejestrowani, selekcjonowani i sukcesywnie wysyłani dalej w głąb Rzeszy. Kiedy 24 stycznia 1945 roku ogłoszono ewakuację stalagu ok. 450 osób pieszo opuściła ewakuowany obóz. Niektórzy odzyskali wolność dopiero w maju 1945 roku.
W 80 rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego przedstawiciele CMJW, lokalne władze i mieszkańcy gminy Łambinowice, a także były senator Jerzy Czerwiński, złożyli wieńce pod Pomnikiem Powstańców Warszawskich na terenie stalagu 344.
Na nieludzkiej ziemi
W zbiorach muzeum pozostało bardzo wiele pamiątek po powstańcach warszawskich, w tym choćby biżuteria zrobiona ręcznie nawet z nieśmiertelnika żołnierskiego czy z puszek po konserwach. Powstańcy zostawili też mnóstwo dzienników, relacji pisemnych i ustnych, które pracownicy muzeum cały czas uzupełniają.
- Nasz kontakt z powstańcami staje się coraz bardziej telefoniczny. Nie chcemy ich narażać na trudy podróży. W rozmowach ciągle jednak słyszymy od nich o nowych sprawach - mówi dr Violetta Rezler - Wasilewska. - Ci, którzy jeszcze żyją, wtedy byli nastolatkami. Po strasznych wydarzeniach powstania, tu przechodzili dalszy etap przyspieszonego dojrzewania. Pewnie dlatego ten czas tak wyraźnie się zapisał w ich pamięci.
Dyrektor Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych wielokrotnie mogła zwiedzać teren obozu z powstańcami. Czasem spierali się nawet gdzie stał konkretny barak, bo teren bardzo się zmienił przez te 80 lat.
- Zachowali bardzo obrazowe wspomnienia - mówi Violetta Rezler - Wasilewska. - Pamiętali, że wiedzieli Pogórze Sudeckie, bo nie było drzew. Pamiętali wielogodzinne apele, jakimi byli nękani. Bardzo duży głód, spowodowany niskimi racjami żywnościowymi. Dotkliwe poczucie zimna, bo przyjechali tu w letniej odzieży, nie przygotowani na zimę. Wielokrotnie opowiadali, jak dbali o higienę, o myciu się w korytach z zimną wodą, której też brakowało. I o dotkliwych wszach i pluskwach, które w nocy spadały na nich w czasie snu.
Jeden z powstańców dokładnie zapamiętał moment, gdy z kolegami niósł jeńcom radzieckim ziemniaki w wiadrach. Radzieccy jeńcy byli wtedy przetrzymywani w innej części stalagu. Mieszkali w dołach, jakie sami wykopali.
- Ten powstaniec opowiadał, że na odgłos gwizdka radzieccy jeńcy wypełzali z jam i gromadą rzucali się na ziemniaki leżące na ziemi. Bardzo ciekawa była konstatacja tego powstańca: Tak uczestniczyliśmy w upodleniu ludzi.