Powstańcy warszawscy trafili do obozu w Łambinowicach. Warunki były tam straszne
1 sierpnia 1944 r. o godz. 17 w Warszawie wybuchło powstanie. Do walki z okupantem stanęło około 50 tys. żołnierzy. Udział w nim wzięli także przedstawiciele innych organizacji podziemnych, w tym prokomunistycznej Armii Ludowej. Przez 63 dni na terenie Warszawy trwała krwawa rzeź. W powstaniu zginęło około 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej wyniosły 180-200 tys. osób. Powstańcy, którzy nie zginęli w boju i nie zostali ciężko ranieni, znaleźli się w niewoli. Około 16-17 tys. trafiło do obozów jenieckich na terenie III Rzeszy. Największą, prawie sześciotysięczną grupę wysłano do Stalagu 344 Lamsdorf w dzisiejszych Łambinowicach.
W jednym z pierwszych transportów znalazł się starszy strzelec Witold Konecki, ps. Sulima, z batalionu Chrobry I i zgrupowania Sosna, który miał wówczas 15 lat. Powstańców załadowano do towarowych pociągów, w każdym wagonie umieszczono od 60 do 80 ludzi. Witold Konecki po latach wspominał: -Podróż trwała ponad 30 godzin. W trakcie jazdy, a zwłaszcza na postojach, Niemcy na ślepo strzelali z pistoletów maszynowych wzdłuż wagonów, aby skutecznie przeciwdziałać próbom ucieczek oraz stłumić krzyki ludzi duszących się w przepełnionych wagonach. Sulima wspominał, że już po przybyciu na miejsce powstańcy byli nie tylko bici i lżeni przez konwojujących ich żołnierzy, ale gnębiła ich też miejscowa ludność. - Przemarsz ze stacji kolejowej do oddalonych o 5-6 kilometrów obozów jenieckich odbywał się w szybkim tempie wśród nieprzyjaznych okrzyków zgromadzonej na poboczach niemieckiej ludności. Miejscowe kobiety i młodzież z Hitlerjugend podbiegali do jeńców, bili czym popadło, plując i lżąc. Więźniowie pierwszą noc spędzili pod gołym niebem, następnie po rewizji i rejestracji umieszczono ich w tzw. Russenlagrze, czyli w części obozu przeznaczonej głównie dla jeńców radzieckich. Panowały tam najgorsze warunki w całym obozie ? drewniane baraki bez drzwi i szyb w oknach, a w każdym z nich był tylko jeden żelazny piecyk, zresztą bez zaopatrzenia w opał. Drewniane dwu- i trzyosobowe prycze nie miały sienników i nakryć, jeńcy spali więc na nagich deskach. Gdy nadeszły mrozy, zrywali je, aby palić nimi w piecykach.
Nawet dla przyzwyczajonych do okropności i różnych niewygód warszawskich jeńców obóz w Lamsdorf był najgorszym miejscem, w jakim kiedykolwiek się znaleźli. Jeden z powstańców wspominał: -Obóz w Lamsdorfie jest chyba pod każdym względem najgorszym w hitlerowskiej Rzeszy, a jeżeli nie pod każdym, to pod względem sanitarnym przedstawia obraz nędzy i rozpaczy [...]. Są studnie, ale teraz stale zamarznięte, przerębli nie sposób wybić, a gdy się to komu uda ? dla odmiany urywa się wiadro. Jesteśmy zmuszeni myć się w śniegu albo nie myć się wcale ku ogromnej uciesze pasożytów.
Potworne warunki sanitarne i wszechobecne insekty nie były jedynymi zmorami więźniów. Wyjątkowo uciążliwe były wielogodzinne apele, które odbywały się rano i wieczorem.
Wyżywienie w ciągu dnia wyglądało następująco: rankiem jeńcy otrzymywali bochenek chleba, który musieli rozdzielić między siedmiu, 2 dkg margaryny lub marmolady i pół litra kawy. W południe dostawali pół litra zupy z suszonej brukwi i dwa-trzy ziemniaki w łupinach z dwoma łyżkami sosu mięsnego, a wieczorem litr kawy.
Oprócz wojskowych wśród powstańców znalazły się kobiety i dzieci, co było wydarzeniem bez precedensu. Do Stalagu 344 Lamsdorf przybyło 1037 kobiet, w tym 195 w randze oficera. Ponad 90 z nich w momencie wywiezienia do obozu miało zaledwie 17 lat. Ich pobyt w tym miejscu wzbudzał sensację. -Na nasz widok wchodzących na teren obozu [jeńcy radzieccy] usiłowali przerwać otaczające ich druty, krzycząc, a raczej wyjąc: kobiety, kobiety. Co mogło być, to wolę raczej nie myśleć. Muszę po raz pierwszy być wdzięczna niemieckim strażom, że solidnie nas pilnowali ? wspominała jedna z kobiet.
W obozie znalazło się około 650 chłopców w wieku od 12 do 18 lat. Wśród nich było trzech podporuczników AK. Ponadto trzech odznaczono Krzyżem Srebrnego Orderu Virtuti Militari, a 18 ? Krzyżem Walecznych. Najmłodszym jeńcem wojennym, nie tylko w Stalagu 344 Lamsdorf, ale najprawdopodobniej w historii wojen, był 10-letni Jerzy Szulc, ps. Tygrys.
Wśród około 6 tys. powstańców byli m.in. wyżsi oficerowie AK: Jan Rzepecki, ps. Prezes ? późniejszy delegat Sił Zbrojnych na kraj i dowódca konspiracyjnej organizacji Wolność i Niezawisłość (WiN), ppłk Zygmunt Dobrowolski, ps. Zyndram ? główny negocjator warunków kapitulacji, rotmistrz Witold Pilecki ? słynny Ochotnik do Auschwitz, który dobrowolnie trafił do obozu, aby organizować tam ruch konspiracyjny. Znaleźli się tutaj także późniejsi wybitni naukowcy i profesorowie akademiccy ? politolodzy: prof. Adam Bronke, Andrzej Korboński i Jarosław Piekałkiewicz, historycy: prof. Aleksander Gieysztor, Witold Kula czy Stanisław Płoski. Nie zabrakło tutaj także ludzi kultury. Jeńcami byli m.in. Jerzy Stefan Stawiński ? autor wielu scenariuszy filmowych (Krzyżacy, Kanał, Eroica, Zezowate szczęście), Miron Białoszewski ? pisarz i poeta, Roman Bratny ? pisarz, publicysta i scenarzysta filmowy, autor Kolumbów. Rocznik 20, pisarka Irena Jurgielewiczowa, Leon Schiller ? reżyser teatralny, krytyk i kompozytor oraz Zdzisław Maklakiewicz ? niezapomniany inżynier Mamoń z kultowego Rejsu Marka Piwowskiego.