Niezwykły spektakl. O słowach przerzucanych przez druty
"Mewuniu, przesyłam ci parę papierosów, choć nie powinienem tego czynić" - pisał jeniec do obozowej koleżanki. Niezwykły spektakl powstał w teatrze EkoStudio.
To fragmenty nielicznych zachowanych do dziś listów, jakie przez obozowe druty przerzucali sobie więzieni w obozie w Łambinowicach powstańcy warszawscy.
Na podstawie tych tekstów powstał unikatowy spektakl teatralny, który ze swoim teatrem EkoStudio przygotował Andrzej Czernik wspólnie z Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach-Opolu. Premiera w poniedziałek w baraku jenieckim w Łambinowicach.
Więźniowie stęsknieni
- Z lektury tych listów wynika, że więzieni w obozie ludzie byli tacy sami jak my, mieli takie same tęsknoty, pragnienia, obawy - mówi Andrzej Czernik, pomysłodawca i reżyser spektaklu. - W listach pytali o zdrowie, ale też o cukier czy papierosy, towar bardzo w obozie pożądany.
Widać to wyraźnie we fragmencie listu, jaki do Janiny Jarzeckiej napisał Stanisław Grąbczewski, a było to 27 października 1944 roku. "Natrafiłem zupełnie przypadkowo na kogoś, kto za 1 kg cukru daje aż 200 sztuk sportów. Może wśród was [kobiet - red.] zbierzecie kilo cukru, to handel dojdzie do skutku. (...) U nas, nie wiem, jak u was, za jednego papierosa płacą już 1,5 dolara. Cena więc jest i tak szalenie, według mnie, niska. U nas rozchwycą te papierosy w przeciągu kilku minut".
- Potrzeba komunikacji była ogromna, pamiętajmy, że z Warszawy trafiły do obozu całe rodziny i tu, na miejscu, zostały rozdzielone: mężczyzn i chłopców oddzielono od kobiet - tłumaczy dyrektor Muzeum Jeńców Wojennych Opole-Łambinowice Violetta Rezler-Wasielewska.
Rzeczywistość z karteczek spisana
Osnową spektaklu będą właśnie listy jeńców, osadzone na scenariuszu autorstwa Czernika.
- To będzie po części spektakl poetycki, który ma jednak ambicje zbliżyć się do ówczesnej rzeczywistości. Będą go oglądać powstańcy, jestem ogromnie ciekaw, jak przyjmą to, co im pokażemy. Chcemy, żeby było to jak najbliższe prawdy. Zresztą dlatego kontaktowaliśmy się z nimi wcześniej, dużo rozmawialiśmy, by uzyskać jak największą autentyczność - opowiada.
Karteczki, na których spisywano tajną obozową korespondencję, były na ogół malutkie. Wydzierano je z marginesów książek, kalendarzyków, wykorzystywano niezapisane strony kartek w notesach, jakie przypadkiem mieli przy sobie jeńcy. Pismo było drobne, do tego często zatarte, bo karteczkami owijano kamyki. Chodziło o to, by listy obciążyć, tak by z powodzeniem przerzucić je na drugą stronę drutów oddzielających od siebie poszczególne sektory obozowe.
Nie można było po prostu podejść do ogrodzenia i porozmawiać, zapytać o zdrowie żony, brata, syna czy córki. - Bo i dzieci z powstania były jeńcami w Lamsdorf - mówi dr Piotr Stanek, autor wystawy, która ma uczcić 70. rocznicę przybycia pierwszego transportu jeńców Powstania Warszawskiego do Łambinowic. Nosi tytuł "Koniec i początek. Powstańcy warszawscy w niewoli niemieckiej". Jej wernisaż zaplanowano na godzinę 10 w poniedziałek 6 października, czyli dokładnie w rocznicę przybycia jeńców do obozu. Wystawa przez tydzień pozostanie na Ostrówku.
Powstańcy: goście szczególni
Po południu tego samego dnia uroczystości przeniosą się do Łambinowic, gdzie w naturalnej scenerii odrestaurowanego baraku obozowego przedstawiony zostanie spektakl Andrzeja Czernika.
Obydwa przedsięwzięcia mają związek z 70. rocznicą przybycia do obozu w Lamsdorf-Łambinowicach pierwszego transportu jeńców z Powstania Warszawskiego. Miało to miejsce 6 października 1944 roku. - Epopeja powstańcza nie kończy się 2 października, tak jak się powszechnie przyjmuje - podkreśla dr Piotr Stanek. - Dla jeńców następne tygodnie były niemal równie traumatyczne jak samo powstanie. Chcemy oddać im hołd.