Jenieckie doświadczenia w listach opisane
Kolekcja wojennej korespondencji jenieckiej zgromadzona w Centralnym Muzeum Jeńców Wojennych liczy około 7 tysięcy listów i kart pocztowych. Jest to jeden z największych tego typu zbiorów w Polsce.
Kolekcja ta była tworzona od momentu powołania naszej placówki – mówi Elżbieta Góra, p.o. kierownika Działu Zbiorów i Konserwacji w CMJW. - Odzwierciedla, jaką instytucją była poczta jeniecka w czasie II wojny światowej. A była często jedynym łącznikiem jeńca z bliskimi. Listowniki i karty pocztowe w obozach jenieckich reglamentowano. Kiedy zapisane docierały do adresatów, były zwykle pieczołowicie przechowywane przez rodziny żołnierzy. Również dziś, w wielu domach są jedynymi pamiątkami, jakie po jeńcach pozostały. Po zakończeniu wojny wartość sentymentalna tej korespondencji wzrastała podsycana traumatycznymi wspomnieniami.
Pani Elżbieta na dowód, jak ważna była korespondencja dla jeńców, odczytuje fragment listu jednego z nich: „Chwila wydawania poczty jest w naszym do szaleństwa monotonnym dniu poważnym przeżyciem. Już kilka godzin wcześniej koledzy wróżą, pasjansują, czekają na korespondencję”.
Podkreśla, że poczta jeniecka znalazła swoje miejsce także w poezji: „Kriegsgefangenenpost – to brzmi, jak tajemnica,/ Kriegsgefangenenpost – to pociągów daleki świst./ Kriegsgefangenenpost – to Twój dom, numer, ulica/ Kriegsgefangenenpost – to czekanie na Twój list./
Krieg – rozumiesz – to wojna,/ Gefangene – jeniec – to ja.../ Czy jesteś już spokojna,/ Gdy znasz te słowa dwa? - śpiewał ppor. Jerzy Michalski 2 grudnia 1939 r. do muzyki Jana Landego na wieczorze jenieckim w Oflagu IX B Weilburg.
Jeniec przepadł bez wieści, listy zostały
Krzysztof Harupa z Działu Zbiorów i Konserwacji przybliża kolekcję listów i zdjęć, które w ubiegłym roku CMJW przekazała pani Stella Zofia Oprzędek z Jordanowa.
- Zbiór ten jest związany z jej ojcem, porucznikiem Markiem Romanem Stempowskim – opowiada. - Porucznik urodził się na Podolu. W czasie wojny polsko-bolszewickiej walczył w 23. Pułku Ułanów Grodzieńskich. W 1922 r. otrzymał order Virtuti Militari V klasy. Był znakomitym jeźdźcem, nagradzanym w konkursach. We wrześniu 1939 r. służył w 3. Pułku Strzelców Konnych. Rodzina odprowadziła go na dworzec kolejowy, a żona, Janina Sulowska-Stempowska dała mu na drogę chleb, sól i medalik z wizerunkiem Matki Boskiej. Pani Stella miała 9 lat, gdy ostatni raz widziała ojca. Do niewoli dostał się pod Kockiem 6 X 1939 r.
- Porucznik Stempowski był w trzech obozach oficerskich: II B Arnswalde, II D Gross Born oraz 8 Wutzetz. W pierwszych listach prosił o przesłanie do obozu cebuli, czosnku i chleba – dodaje pan Harupa. - A także o nasiona, ponieważ oficerowie uprawiali ogródki. On z kolei wysyłał do domu żołd i papierosy z paczek Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża, które żona wymieniała na niezbędne rzeczy. Cała korespondencja liczy 53 listy i 4 jenieckie karty pocztowe wysłane do żony oraz 9 fotografii sprzed II wojny światowej. Z relacji córki wiemy, że żona jeńca część listów spaliła z obawy przed władzami rosyjskimi. Część listów włożyła do niedużej skrzynki i zakopała pod drzewem. One ocalały.
Ostatni list do domu został napisany 1 listopada 1943 r. Potem kontakt się urywa. Dalsze losy jeńca pozostają nieznane.
- To o tyle zaskakujące, że wcześniej jeniec był bardzo zainteresowany losem rodziny, napominał, żeby dzieci solidnie się uczyły, dopytywał, czy będzie dla niego praca po wojnie itd. – relacjonuje Krzysztof Harupa. - Pani Oprzędek pisała do Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża, ale żadnych konkretnych informacji o nim nie otrzymała. Nie znalazła ich także z pomocą IPN-u.
- Dla nas, muzealników każdy list i zbiór jest doskonałym źródłem historycznym noszącym zarówno informacje o indywidualnych jenieckich losach, jak i realiach obozowego życia – dodaje Elżbieta Góra.
- Warto pamiętać, że zasady funkcjonowania jenieckiej poczty zostały skodyfikowane w konwencji genewskiej z 1929 r. o traktowaniu jeńców wojennych. Na tej podstawie niemieckie władze wojskowe ustaliły reguły dotyczące korespondencji prowadzonej przez żołnierzy izolowanych w obozach. Jeńcom polskim wolno było wysłać w miesiącu dwie karty pocztowe i dwa listy. Korespondencja ta była prowadzona na drukach wykonanych według oficjalnego wzoru. Standardowa karta korespondencyjna umożliwiała zapisanie siedmiu wersów tekstu, wyłącznie w wyznaczonych liniach. Listownik pozwalał na zapisanie 25 wersów. Cały ruch pocztowy był cenzurowany. Fakt ocenzurowania zazwyczaj był potwierdzany przez przystawienie pieczątki z niemieckim słowem „Geprüft” (ocenzurowano). Treści uznane za niedozwolone wycinano, zamazywano (również takie listy znajdują się w muzealnych zbiorach) lub cały list niszczono.
Jeniec pomagał więźniom obozu koncentracyjnego
Pani Bogumiła Lulińska-Chylińska przekazała do CMJW listy i karty pocztowe będące pamiątką po ojcu, ppor. Anzelmie Lulińskim.
- Po zakończeniu kampanii 1939 r. dostał się on do niewoli niemieckiej – mówi Bartosz Janczak z Działu Naukowego CMJW. - Pierwszy list pochodzi z października 1939 r. Rodzina Lulińskich mieszkała w powiecie Lipno na Kujawach i pomagała jeńcom brytyjskim przetrzymywanym w Stalagu XX A Thorn. Za tę pomoc krewni oficera zostali aresztowani i trafili do obozu koncentracyjnego w Stutthof w Sztutowie (żonę Anastazję z domu Topolewską, przed aresztowaniem uchroniło posiadane przez nią obywatelstwo i paszport amerykański). Podporucznik Anzelm Luliński dowiedział się o aresztowaniu rodziny w maju 1943 r. Udało mu się nawiązać z nimi kontakt i nawet wspomagać ich przez posyłanie paczek. Przebywał on w niewoli aż do początku 1945 r. Jego listy wysyłane do domu ocalały w komplecie.
Pan Bartosz zwraca uwagę na bardzo ciekawą kartkę wysłaną przez ojca z oflagu do starszej córki, Dusi. Kiedy wyruszał na wojnę, miała kilka miesięcy, kiedy wrócił – ponad sześć lat.
Na karcie tej zapisał sparafrazowany wiersz Leona Kruczkowskiego: Czyś teraz w domu zamknięta ścian ciszą?/ Czy może jedziesz wozem./ Jak duża jesteś, jakie Twoje sny są? Nie wiem./ I serce się kraje./ Wyrosłaś, inna niż Cię oko znało/ Czy pojąć cię potrafię?/ Z uśmiechem smutnym i trochę nieśmiało oglądam Twe fotografie./ Światełko moje w horyzontach skryte przed myślą nieporadną/. W listach, w linijkach Twych dziecinnych liter próbuję Cię odnaleźć/ Marzę. Za oknem ciemna noc bezgwiezdna./ Cóż przyjdzie po niej?/ Skrzywdzone dzieciństwo Twoje, którego nie znam,/ pozdrawiam uściskiem dłoni.
Anzelm Luliński wrócił po wojnie do rodzinnego domu na Kujawy. Wkrótce urodziła mu się druga córka, Bogumiła i to właśnie ona przekazała kolekcję listów do CMJW.
Muzeum prowadzi zbiórkę pamiątek jenieckich pn. „Ocalone pamiątki, zachowana pamięć”. Informacji na jej temat udziela Dział Zbiorów i Konserwacji CMJW, tel. 774343475, e-mail:
Źródło:
Nowa Trybuna Opolska, nr 16 (7836), 19-20 stycznia 2019, str. 13