Miłość i relacje jeńców wojennych pod lupą naukowców CMJW
Historia związków małżeńskich, przyjaźni korespondencyjnych nawiązanych z "mateczkami wojennymi", które czasem kończyły się ślubami, i relacje wśród osadzonych w obozach będą przedmiotem wystawy przygotowywanej przez naukowców Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach.
Dwoje naukowców CMJW - Anna Czerner i Kamil Weber - kończą przygotowania do wystawy poświęconej relacjom żołnierzy, którzy w czasie II wojny światowej trafili do niewoli i byli przetrzymywani w niemieckich i sowieckich obozach jenieckich.
"Chcieliśmy przedstawić szerszej publiczności sferę uczuciową milionów żołnierzy, którzy w czasie wojny trafili do niewoli, tracąc na długi czas możliwość widzenia się ze swoimi najbliższymi. Skupiamy się na Polakach, jednak będziemy prezentowali także materiały dotyczące Brytyjczyków, Francuzów oraz Japończyków" - wyjaśnił w rozmowie z PAP dr Anna Czerner.
Na podstawie przeprowadzonej w wielu miejscach kwerendy naukowcy starają się przedstawić różne aspekty życia emocjonalnego więzionych w stalagach i oflagach mężczyzn.
"W czasie wojny funkcjonowała instytucja +mateczki wojennej+. Były to kobiety, które wysyłały osadzonym listy dla podtrzymania w nich wiary i nadziei w rychły powrót do domu. Zdarzało się, że w trakcie tej korespondencji nawiązywały się długotrwałe relacje, czasem kończące się ślubem po zakończeniu wojny. Wśród listów, do których dotarliśmy, była korespondencja osadzonego w stalagu Lamsdorf Denisa, który pisał z mieszkającą w Wielkiej Brytanii Mery. W jednym z listów dziewczyna napisała swojemu podopiecznemu, że właśnie zaręczyła się z Bobem, na co niezrażony Denis odpisał jej, żeby się nie martwiła, nadal do niego pisała, bo jak wróci do domu, to i tak się pobiorą" - relacjonuje dr Czerner.
Są także relacje tragiczne, jak historia porucznika rezerwy Józefa Libury, który trafił w 1939 roku do niewoli sowieckiej. Osadzony w Starobielsku jeszcze w marcu 1940 roku wysłał depeszę do rodziny z informacją, że żyje i ma się dobrze. Wkrótce potem został zamordowany przez NKWD. W zbiorach muzeum zachowała się jego obrączka ślubna.
Jak skomplikowane były losy osadzonych i ich bliskich, mogą świadczyć historie oficerów więzionych w oflagu w Gross Born. Odcięci praktycznie od kontaktów z osobami z zewnątrz, mężczyźni zawierali ścisłe przyjaźnie, martwiąc się czasem o przyszłość swojej orientacji seksualnej. Problem był na tyle poważny, że jeden z osadzonych, kpt Oskar Bielawski - z wykształcenia psychiatra - uznał za konieczne udzielanie im porad, w których uspokajał, że są jak najbardziej męskimi mężczyznami, a po wyjściu z niewoli ich potrzeby "wrócą do normy, bo zostaną zaspokojone w lepszym wydaniu".
Jeńcy stalagów, którzy byli zmuszani do pracy, podczas pobytu poza obozem nawiązywali relacje z miejscowymi kobietami. Tak było w przypadku jednego z Francuzów. Jego romans z Niemką, której mąż także był na froncie, wyszedł na jaw i kobieta została skazana przez nazistowski sąd na karę więzienia. Co ciekawe, jej mąż zwrócił się do sądu z prośbą o ułaskawienie niewiernej żony. Jako jeden z argumentów podał konieczność opieki nad ich dziećmi.
"Jednym z elementów wystawy będą losy żołnierzy japońskich, którzy trafili do niewoli sowieckiej. Była do duża grupa, szacowana na 700-800 tysięcy osób. Wywiezieni do obozów w głębi ZSRR, w ciągu kolejnych lat niewoli poznawali się z tamtejszymi kobietami. Część z nich brała je za żony i wybierali pobyt na emigracji. Nieliczni, często już w podeszłym wieku, przyjechali do swojej ojczyzny, mając problemy z odczytaniem napisów, a nawet zrozumieniem niektórych zwrotów języka japońskiego. W tym jednak przypadku musimy pamiętać o specyficznym podejściu Japończyków do problemu jeniectwa. Niektórzy otrzymywali od rodziny listy, w których pisano im, że przynieśli hańbę swojej rodzinie i lepiej byłoby, gdyby popełnili samobójstwo" - wyjaśnia dr Weber.
Długotrwała separacja miała także inne skutki. Jak podkreśla dr Czerner, pozostawione same sobie kobiety, które musiały zająć się wszystkimi problemami związanymi z prowadzeniem domu i wychowaniem dzieci, bardzo często przechodziły przyspieszony kurs emancypacji.
"To kobiecy punkt widzenia problemu wojen i związanego z nim przebywania mężczyzn w niewoli. Z korespondencji i pamiętników wiemy, że często mężczyźni, którzy wrócili po kilku latach do swoich domów czy narzeczonych, spotykali zupełnie inne kobiety. Nie zawsze ta zmiana wychodziła ich relacjom na dobre" - relacjonuje dr Czerner.
Wernisaż wystawy zaplanowano na 14 lutego 2024 roku, czyli na Walentynki. Oprócz opisów i artefaktów ilustrujących poszczególne historie będą także komentarze psychologa, który będzie próbował przybliżyć zwiedzającym wystawę złożoność problemu zawiązywania i trwania związków na odległość.